Jak uczymy się po swojemu. Praktyka edukacji domowej w spektrum
Dla nas edukacja domowa to nie tylko „nauka w domu”.
To codzienność, która została uszyta na miarę – według potrzeb mojego dziecka. Z uważnością na jego emocje, sensorykę, indywidualne możliwości i ograniczenia. To nieustanne sprawdzanie, czy to, co robimy, naprawdę działa – i dostosowywanie kursu, kiedy trzeba.
Nie planuję pod program, nie „odhaczam” stron w podręczniku.
Planuję pod dziecko. I tylko to działa.
✏️ Nauka? Tak, ale po swojemu.
Szczepan nie lubi pisać – więc nie zmuszam go.
Nauka w naszym domu wygląda inaczej niż w szkolnej ławce.
Sięgamy po: – graficzne karty pracy – z obrazkami i treścią, która nie przytłacza nadmiarem słów,
– komputer, który jest dla niego przyjaznym narzędziem – łatwiej mu pisać na klawiaturze niż ręcznie,
– interaktywne platformy edukacyjne, – które angażują go, bo są kolorowe, dynamiczne, zwięzłe i dostosowane do jego percepcji.
🧠 Co zaproponowała szkoła?
Szkoła zaoferowała nam dostęp do platformy edukacyjnej – zawierała większość przedmiotów zgodnych z podstawą programową, były próbne egzaminy, możliwość udziału w zajęciach online, a także komplet podręczników do klasy siódmej i ósmej.
Na papierze wyglądało to dobrze.
W praktyce – okazało się bardzo... płaskie.
Dla dziecka w spektrum – z jego szczególnym odbiorem rzeczywistości – suchy tekst w podręczniku to za mało.
Za to platforma jako narzędzie okazała się świetnym rozwiązaniem. Szczepan mógł tam pracować samodzielnie, w swoim rytmie, z poczuciem, że to on steruje procesem nauki.
Podręcznik... paradoksalnie, był bardziej potrzebny mi – jako „autorytet z zewnątrz”, kiedy trzeba było coś wyjaśnić lub przekonać Szczepana do faktu, który negował.
Dzieci w spektrum często potrzebują zewnętrznego potwierdzenia, że coś jest prawdziwe – i w takich momentach podręcznik był „dowodem”, który pomagał nie wdawać się w spór, a spokojnie przekazać wiedzę.
🎲 Edukacja przez działanie i zabawę
Poszłam też w zakupy... nie kolejnych książek, ale gier edukacyjnych.
Z czasem na półkach zaczęły pojawiać się: – gry wspierające czytanie, myślenie logiczne, kojarzenie, matematyczne łamigłówki,
– planszówki dla starszych i młodszych,
– materiały do ćwiczeń percepcji wzrokowej, pamięci i koncentracji.
Cały regał w naszym domu to już nie tylko zabawki – to pełnoprawne narzędzia rozwojowe, z których korzystamy wtedy, gdy nauka „szkolna” przestaje działać.
🔍 Doświadczanie zamiast zakuwania
Zamiast siedzieć nad podręcznikiem godzinami, idziemy w świat.
– Chodzimy na zajęcia stacjonarne z doświadczeniami i eksperymentami,
– odwiedzamy muzea, wystawy naukowe,
– w Krakowie odkryliśmy Centrum Nauki Cogiton – miejsce genialne sensorycznie i przyjazne dzieciom w spektrum,
– w Warszawie – wiadomo – Centrum Nauki Kopernik, które otwiera głowy i serca na wiedzę.
🌿 Zajęcia dodatkowe, które naprawdę coś zmieniły
Największe zmiany zaszły dzięki kilku bardzo trafionym aktywnościom:
– Biofeedback – okazał się wspaniałym wsparciem. Szczepan poprawił dzięki niemu komunikację emocji, zaczął lepiej wyrażać, co czuje i czego potrzebuje.
– Konie – jazda konna to jego wielka pasja. Daje mu radość, poczucie sprawczości i odprężenie.
– Basen – to tu pokonał traumę związaną z masową szkołą. Dziś nie tylko umie pływać, ale jest z siebie dumny, że dokonał czegoś, co kiedyś wydawało się niemożliwe.
Grupa pływacka była świetnie zorganizowana – trzy poziomy, trzej trenerzy, około 30 dzieci.
– Angielski z native speakerką – kobieta o niezwykłym podejściu, która wyłapała, że Szczepan świetnie rozumie język, tylko trudno mu mówić. Przez zabawę i rozmowy zaczęli wspólnie przełamywać ten mur.
– Szkoła matematyczna – zajęcia jeden na jeden – bardzo się sprawdziły. Praca w ciszy, bez presji, z pełnym szacunkiem do jego tempa.
🧩 A co z umiejętnościami społecznymi?
Nie jestem fanką TUS-ów – tych „treningów umiejętności społecznych”, które często mają na celu wytresowanie dziecka, by „pasowało do otoczenia”.
Zamiast tego postawiłam na naturalne środowisko:
– Szczepan jest ministrantem,
– działa w wolontariacie w stowarzyszeniu Odra–Niemen,
– dołączył do OSP w naszej miejscowości,
– spotyka się z kolegami, wychodzi na rower, plac zabaw, jest w ciągłym ruchu i relacji.
Nie uczymy się społecznych zachowań na sucho.
Żyjemy nimi.
💬 Na zakończenie
To wszystko – nauka, zajęcia, relacje, rytm – to ogromna mozaika, która tylko razem daje efekt.
I wiem jedno: nie da się tego zrobić z gotowego schematu.
To nie edukacja ustawia dzień.
To rytuały, emocje, pora drzemki, wyjście na rower – one są stałe.
A nauka?
Jest dodatkiem. Umiejętnie wplecionym. Z troską. Z uważnością.
Komentarze
Prześlij komentarz