Nie ma gotowego przepisu. Edukacja domowa w spektrum – droga bez mapy
Gdy zaczynaliśmy edukację domową cztery lata temu, nie wiedziałam jeszcze, jak wielką częścią mojego życia stanie się… szukanie informacji.
Wszystko, co dotyczyło edukacji domowej – teoretycznie – było dostępne. Ale kiedy zaczęłam zadawać pytania o kształcenie specjalne, orzeczenie, spektrum autyzmu, dostosowania, egzaminy w szkole przyjaznej dla dziecka z nadwrażliwościami – nagle okazywało się, że… nikt nie wie dokładnie, jak to zrobić.
Nie było gotowych odpowiedzi. Nie było wzoru.
Były za to godziny researchu, wiele maili, próby i błędy.
Szukałam wsparcia.
Zaczęłam śledzić mamy, które gdzieś w opisie na Instagramie miały słowo „niepełnosprawność”. Pisałyśmy do siebie. Rozmawiałyśmy.
Tak zbudowałam swoją małą społeczność – wirtualne przyjaciółki, wsparcie, doradztwo.
Na początku one dzieliły się swoją wiedzą ze mną.
Dziś – ja dzielę się swoją z innymi.
Ogromnym wsparciem były też:
czasopismo ,,Kreda", które przybliżało temat edukacji domowej,
spotkania i materiały Fundacji Prodeste, która pokazywała spektrum w sposób czuły, ludzki i wspierający,
książki: „Edukacja domowa dzieci w spektrum autyzmu”, ,,Czasoprzestrzenie" i ,, Droga w nieznane", poradniki o edukacji dzieci z niepełnosprawnością, o tym, jak organizować edukację w domu.
Z każdej rozmowy, każdej książki i każdego posta wyciągałam coś, co mogło zadziałać u nas.
Poznałam też osobę, która była w edukacji domowej dłużej ode mnie. Jej córka była w pełni funkcjonująca, ale mimo różnic pokazała mi coś, co zmieniło wszystko:
blokowe planowanie nauki – czyli rozłożenie materiału i egzaminów tak, by pasował do rytmu dziecka, a nie do rytmu systemu.
To było objawienie.
Zrozumiałam też, jak kluczowe jest uwzględnienie rutyny mojego syna.
Dla Szczepana niezwykle ważna jest poranna regularność – wczesne wstawanie, drzemka około południa, wyjście na rower.
To one ustawiają cały dzień i tworzą bezpieczną ramę.
Dlatego planując edukację, musiałam dopasować godziny zajęć dodatkowych, egzaminy i naukę do tej rytmicznej codzienności.
U nas to nie edukacja była „główną osią”, do której dopasowuje się wszystko inne.
Wręcz przeciwnie – to rutyna Szczepana jest tym, co jest obowiązkowe.
A edukacja? To wszystko, co dajemy jako dodatek – mądrze, spokojnie, w jego tempie.
To była i nadal jest moja rola – komponować dzień tak, żeby on to zaakceptował, żeby czuł się bezpiecznie i miał przestrzeń do wzrastania.
Bo dziecko w spektrum potrzebuje nie tylko innej edukacji.
Potrzebuje innego podejścia do życia.
Planowania.
Czasu na regenerację.
Bezpieczeństwa.
Zrozumienia emocji.
Swobody przeplatającej się z opieką.
I tego nie da się zrobić z gotowego przepisu.
Nie ma mapy.
Jest droga.
Powolna.
Czasem wyboista.
Ale możliwa.
I piękna.
Komentarze
Prześlij komentarz