Z miłości do edukacji domowej
Świadoma forma spełniania obowiązku szkolnego poza szkołą. Tu nic nie dzieje się samo.
Nie chcę gloryfikować edukacji domowej.
To nie jest magiczne antidotum. Nie wystarczy zmienić formy realizacji obowiązku szkolnego i liczyć, że świat stanie się nagle dobry, a relacje proste i szczere. Tak to nie działa.
Edukacja domowa to wybór – trudny, odważny, wymagający.
I o ile szkoła systemowa bywa miejscem zbyt głośnym, zbyt szybkim, zbyt mało empatycznym – to ED nie jest gotową odpowiedzią.
Jest drogą. Jedną z wielu. I jak każda – wymaga świadomości, odpowiedzialności i codziennej uważności.
Bo jeśli nasze dziecko w szkole cierpiało, było niezrozumiane, samotne, przeciążone – to nie wystarczy zmienić przestrzeni.
To my, jako rodzice, musimy zauważyć rany. Nazwać to, co boli. Zbudować świat inaczej.
Ale nie na zasadzie „u nas już wszystko będzie dobrze”, tylko z otwartymi oczami – na trudności, na emocje, na wykluczenia, które potrafią pojawić się również tu, w naszej bańce ED.
🧩 Gdy relacje wcale nie stają się łatwiejsze
Często słyszę, że edukacja domowa to bezpieczna przystań.
Że dzieci są w niej wolne od szkolnych dramatów, klasowych gierek, niewidzialnych hierarchii.
I tak – bywa w niej spokojniej. Często da się tu złapać oddech.
Ale to nie znaczy, że znikają wszystkie trudności.
Wykluczenie, niezrozumienie, samotność – nie znikają tylko dlatego, że dziecko nie chodzi do szkoły.
Czasem wręcz przeciwnie – stają się trudniejsze do zauważenia. Cichsze. Bardziej samotne.
Widzę to u mojego syna.
Widzę, jak bardzo chce być częścią. Chce być traktowany serio. Bez pobłażliwości. Bez tłumaczeń za jego plecami.
Ale nawet w edukacji domowej – nawet wśród ludzi, którzy teoretycznie „rozumieją” – nie zawsze jest na to miejsce.
Bo neuroatypowość, dosłowność, silne emocje, brak masek… nie są łatwe do przyjęcia.
Nawet przez osoby, które same kiedyś chciały być przyjęte.
🙈 Kiedy nie wystarczy, że nie ma szkoły
Na wspólnych zajęciach, wyjazdach, warsztatach – dziecko nadal może poczuć, że nie pasuje.
Spojrzenia. Półsłówka. Cisza po jego wypowiedzi. Niewypowiedziane „dziwnie się zachowuje”.
To wszystko dzieje się również tutaj.
I boli jeszcze bardziej, bo miało już nie boleć.
Dziecko w spektrum może nie rozumieć ukrytych intencji, ale czuje.
Czuje wszystko.
Zostaje z tym samo.
I wtedy nie wystarczy, że nie ma szkoły.
Potrzeba dorosłych, którzy widzą. Którzy nie mówią „to tylko dzieci, nie przejmuj się”. Którzy nie każą się „dopasować”.
Bo to właśnie my – rodzice w edukacji domowej – tworzymy świat naszych dzieci.
Od naszej uważności, otwartości i gotowości do reagowania zależy, czy edukacja domowa będzie przestrzenią bezpieczeństwa – czy tylko pięknie brzmiącym hasłem.
🧠 Co wiemy z badań – i z doświadczeń?
🔹 Relacje dzieci w spektrum są kruche i często jednostronne.
Dzieci autystyczne bardzo się starają, ale nie zawsze otrzymują wzajemność. Ich potrzeba relacji bywa ignorowana lub niezrozumiana.
(asperger.org.pl)
🔹 Dobre relacje są możliwe – jeśli środowisko jest przygotowane.
Programy takie jak PEERS pokazują, że dzieci mogą się rozwijać społecznie, ale tylko wtedy, gdy rówieśnicy uczą się różnorodności, a dorośli wspierają.
(polskiautyzm.pl)
🔹 Edukacja domowa nie usuwa problemów relacyjnych.
Z badań dr Anny Bartnikowskiej (UP Kraków) wynika, że choć wiele dzieci odnajduje w niej spokój, to wyzwania społeczne nie znikają – wymagają jeszcze większej uważności.
📎 https://rep.up.krakow.pl/xmlui/bitstream/handle/11716/8542/AF153--02--Edukacja-domowa-jako-alternatywa--Bartnikowska.pdf
🔹 Nie dziecko trzeba zmieniać – tylko środowisko.
Jak podkreślają przedstawiciele podejścia relacyjno-rozwojowego (Jacek Kielin i inni), dzieci zachowują się trudniej, gdy nie czują się bezpieczne, ważne, widziane.
✋ Co możemy robić – naprawdę?
Edukacja domowa to przestrzeń, którą tworzymy. Nic się tu nie „dzieje się samo”.
Dlatego:
✅ Rozmawiajmy z dziećmi o różnorodności – nie z litości, tylko z ciekawości i szacunku.
✅ Dawajmy przestrzeń emocjom – nawet tym trudnym. Zwłaszcza tym trudnym.
✅ Reagujmy, gdy coś się dzieje – zamiast uciszać, bagatelizować, przerzucać odpowiedzialność.
✅ Włączajmy dzieci w różny sposób – nie tylko do zabawy, ale też do rozmowy, działania, wspólnego decydowania.
✅ Nie idealizujmy ED – tylko współtwórzmy ją codziennie, uważnie i z czułością.
✅ Budujmy wspólnoty, a nie tylko spotkania – bo integracja to coś więcej niż obecność w jednym pokoju.
💚 Na zakończenie – z mojego serca
Codziennie patrzę na mojego syna.
Widzę, jak bardzo chce być po prostu sobą.
Nie idealnym. Nie „poprawionym”. Sobą.
I choć boli mnie to, że nawet w „bezpiecznych” miejscach nie zawsze jest rozumiany – wiem, że jego droga ma sens.
Bo nie musimy iść utartym szlakiem, żeby dojść do prawdziwej relacji.
Czasem wystarczy jedno dziecko. Jeden dorosły. Jedno spotkanie, które coś w kimś poruszy.
Czasem wystarczy, że ktoś zatrzyma się na chwilę i zamiast oceniać, zapyta:
„Jak się masz?”
Nie żeby odpowiedzieć za kogoś. Nie żeby ocenić.
Tylko po to, by naprawdę posłuchać.
Bo takie pytanie to początek.
Wstęp do rozmowy.
Do zainteresowania się. Do bycia obok.
Bo każde dziecko zasługuje na to, by ktoś mu powiedział:
„Jesteś ważny. Dokładnie taki, jaki jesteś.”
Komentarze
Prześlij komentarz