Dom, w którym można się uczyć po swojemu

 📚 Im więcej swobody w domu, tym mniej stresu w szkole


Dlaczego warto zaufać dziecku w procesie uczenia się?


„Im bardziej przeszkadza się dziecku uczyć się w jego własny sposób, ćwiczyć to, czego się nauczyło, tym trudniejszy będzie miało kontakt z otoczeniem.”

— Vera F. Birkenbihl, „Szkoła bez stresu”


💭 Ten cytat uderza w samo sedno.

Bo często – z dobrych chęci – chcemy dla dziecka jak najlepiej, a kończy się na tym, że przeszkadzamy mu uczyć się po swojemu. Narzucamy własne tempo, własne metody, własne oczekiwania. A dziecko? Traci zaufanie do siebie. Zaczyna uczyć się „na zewnątrz”, dla ocen, dla spokoju, dla świętego spokoju. I wreszcie – pod wpływem stresu – przestaje uczyć się z radością w ogóle.



🧠 Każde dziecko uczy się inaczej


Badania potwierdzają to, o czym pisała Birkenbihl już dekady temu. Dzieci mają różne style uczenia się (wzrokowe, słuchowe, kinestetyczne), różne potrzeby i różne tempo. Artykuł Iwony Rambowicz („Style uczenia się uczniów w klasach I–III”) pokazuje, że rozpoznanie stylu dziecka i danie mu przestrzeni znacząco wpływa na efektywność nauki.


Podobnie vademecum IBE mówi wprost: dzieci powinny mieć możliwość uczenia się samodzielnego – planowania, eksperymentowania, popełniania błędów i wyciągania wniosków. Nie poprzez instrukcję, ale poprzez działanie.


💡 I tu wracamy do edukacji domowej.

Bo w niej – jeśli tylko rodzic nie próbuje kopiować szkolnej ławki – dziecko ma szansę uczyć się w swoim rytmie, swoim językiem, na swoich zasadach.



🧍‍♀️Rodzicu, czyje życie przeżywasz?


Zatrzymaj się na chwilę i zadaj sobie pytanie:

Czy pozwalam swojemu dziecku uczyć się świata tak, jak ono tego potrzebuje?

Czy może – nieświadomie – powielam własne schematy z dzieciństwa?


Bardzo często przekładamy na dziecko: – swoje własne niepowodzenia,

– ambicje naszych rodziców,

– lęki, że „mu się nie uda”,

– przekonanie, że „trzeba się zagryźć i zacisnąć zęby”.


I zamiast wspierać, zaczynamy reżyserować.

Zamiast zaufać – kontrolujemy.

Zamiast pomóc dziecku przejść własną drogę – wchodzimy na tę drogę z naszym bagażem.


Birkenbihl pisała:


 „Im trudniej dziecku uczyć się w domu samodzielnego działania, tym bardziej uciążliwe będą dla niego ograniczenia w procesie uczenia się w szkole.”



🧩 A może to dom powinien być szkołą?


Nie szkołą w sensie zeszytów i sprawdzianów, ale miejscem, gdzie: 🌱 można pytać bez strachu,

📖 można się mylić i próbować jeszcze raz,

🧠 można wybierać sposób nauki,

💬 można mówić: „potrzebuję przerwy”,

❤️ można być sobą – i to wystarczy.



Rodzicu, nie musisz mieć wszystkiego pod kontrolą.

Nie musisz wiedzieć, „czy na pewno dobrze się uczy”.

Twoim zadaniem jest tworzyć przestrzeń – nie reżim.

Towarzyszyć – nie oceniać.

Zachęcać – nie przymuszać.



✨ A co, jeśli właśnie ta wolność… to najlepszy prezent?


Bo może dopiero, gdy przestaniemy przeszkadzać, dziecko zacznie się naprawdę uczyć.

Nie dla systemu. Nie dla Ciebie.

Dla siebie.



👉 Zostaw w komentarzu:


Czy potrafisz dziś spojrzeć na swój dom jako miejsce, które wspiera proces uczenia się?

A może widzisz, że jest tam coś, co warto odpuścić lub zmienić?

Czy u Ciebie edukacja domowa to naprawdę domowa edukacja – czy może szkoła przeniesiona do kuchni?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miał nie czytać, nie pisać i nie mówić… A jednak. Nasza droga w edukacji domowej

Witaj w Nieklasowej 🌿

Jak uczymy się po swojemu. Praktyka edukacji domowej w spektrum